
CZEŚĆ
Dziś chcę przedstawić się jako posłaniec dobrej nowiny – człowiek, który dzieli się swoimi doświadczeniami i przetestowanymi metodami, dzięki którym odzyskał zdrowie, samopoczucie, witalność i chęć do życia po wcześniejszej, poważnej degradacji organizmu.
Moja historia może wydawać się zbyt długa – dlatego uprzedzam, Drogi Czytelniku: możesz ten rozdział pominąć. Opisując to, co mnie spotkało, chciałem jak najdokładniej zobrazować sytuację, która – jak sądzę – dotyka również wielu innych ludzi.
Gdy wybierałem swoje pierwsze studia – Pedagogikę o specjalności Resocjalizacja – nic nie wskazywało na to, że kiedyś zwrócę się w stronę naturopatii, medycyny naturalnej czy tworzenia nagrań na TikToku.

Nagłe załamanie zdrowia
Podejrzewam, że kierunek mojego życia zmienił się tak gwałtownie z jednego powodu: po drodze straciłem zdrowie. Byłem na skraju fizycznej i psychicznej zapaści – i to w bardzo młodym wieku.
Zacząłem zadawać sobie pytania: jak to możliwe, że moi rówieśnicy są pełni sił, trenują, mają energię, a ja ledwo daję radę przejść 100 metrów do sklepu? Wejście na drugie piętro kończyło się zadyszką i osłabieniem.
Objawy i dramat ciała
Z czasem doszedł zespół jelita nadwrażliwego, nietolerancja niemal każdego pokarmu, ciągła zgaga, odbijanie, ponad 20 kilogramów nadwagi. Kości strzelały przy wchodzeniu po schodach – przypominało to jeden wielki chrupot.
Do tego wypryski skórne na całym ciele, palpitacje serca, problemy z krążeniem, nadciśnienie (dochodziło do 180/100), ciągłe uczucie zimnych nóg i stóp. Bóle nerek, kłucie w okolicach wątroby... Mógłbym wymieniać dalej. To był tylko wierzchołek góry lodowej.
Dla młodego człowieka to był jasny sygnał: coś jest bardzo nie tak.


Marzenia kontra rzeczywistość
A ja jeszcze nawet nie zacząłem dobrze żyć, nie zacząłem czerpać z życia garściami – tak, jak zawsze o tym marzyłem.
Zawsze miałem wiele marzeń. Tworzyłem tablice wizji, spisywałem cele: gdzie chcę mieszkać, jak żyć, gdzie podróżować... Ale bez zdrowia – to wszystko było poza zasięgiem.
Droga przez system
Zacząłem więc wędrówkę po lekarzach medycyny akademickiej. Robiłem badania, prześwietlenia, dostawałem diagnozy i mnóstwo leków – na jelita, nadciśnienie, itd.
Zaczęły się także stany depresyjne, huśtawki emocjonalne. Moi rodzice byli przerażeni. To wyglądało jak początek końca. Psycholog? Niewiele pomógł.
Nie poddałem się. Skoro nikt nie umiał mi pomóc, postanowiłem znaleźć rozwiązanie sam.
Zacząłem eksperymentować z medycyną naturalną – na własną rękę.


Eksperyment na sobie
Przechodziłem przez wszystko:
wegetarianizm, weganizm, posty dr Dąbrowskiej, głodówki, dietę keto, carnivore, odżywianie tłuszczowe... DMSO, MSM, MMS (chloryn sodu), boraks, zioła, medycyna chińska, akupunktura, refleksologia, irydologia...
Uzupełnianie minerałów, suplementacja witamin. Wszystko, co tylko mogło pomóc. Było tego bardzo dużo. Czułem się jak królik doświadczalny. Czasami następowała chwilowa poprawa, ale na dłuższą metę wszystko wracało. Choć zauważałem postęp, nadal tkwiłem w pułapce własnego ciała.
Lava Pure – przełom i odbudowa
W internecie jest tysiące teorii na temat zdrowia – ale co z tego naprawdę działa? Kiedy już niemal straciłem nadzieję… pojawił się Vita Pure, dziś znany jako Lava Pure – uszlachetniony zeolit, naturalny wyrób medyczny.
Byłem sceptyczny. Po tylu metodach, jak taka skała z wulkanu ma mi pomóc? Ale dałem jej szansę. Zawsze dawałem. Bo jak mówi stare powiedzenie: tonący chwyta się brzytwy – a czasem nawet… czegoś mniej przyjemnego – jeśli tylko może to przywrócić zdrowie.
Ku mojemu zaskoczeniu – już po dwóch tygodniach stosowania miałem więcej energii, łatwiej mi się funkcjonowało, poprawiło się trawienie, wypróżnianie. Po roku – przestały strzelać mi stawy. Skóra się oczyściła. Organizm zaczął się naprawiać.
Dziś stosuję Lava Pure już ponad 5 lat – i wiem jedno: będę stosował go do końca życia. To on wyciągnął mnie z bagna.


Misja – dzielić się tym, co działa
30 czerwca 2023 roku oficjalnie zostałem Partnerem Lavavitae. Po prostu czułem, że muszę się tym podzielić z innymi.
Nie sprzedaję produktu – dzielę się doświadczeniem. Zależy mi, by każdy mógł wrócić do zdrowia i życia, które zasługuje na więcej. Od tamtej pory:
– zwracam uwagę na jedzenie,
– słucham sygnałów organizmu,
– wiem, co mi służy, a co nie – np. chleb to dla mnie już tylko wspomnienie.
To, co kiedyś było codziennością, dziś jest przeszłością – teraz słucham ciała i żyję w zgodzie z jego rytmem.
Energia, świadomość i zmiana nawyków
To pytanie słyszę bardzo często. Odpowiadam z uśmiechem: „Mam proszek – nie ten do nosa, tylko do picia” 😄
Bo kiedy organizm się oczyszcza, mineralizuje i uzdrawia, przestaje potrzebować stymulantów.
Dobre samopoczucie staje się naturalnym stanem. Jeśli zrozumiesz, że jelita to Twój drugi mózg, a wątroba i nerki to filtry odpowiedzialne za oczyszczanie „syfu” z organizmu – to zrozumiesz, dlaczego Lava Pure jest tak skuteczne.
Minerały są dziś brakującym elementem. Nawet bio warzywa często ich nie zawierają w odpowiedniej ilości. A to właśnie minerały uruchamiają procesy naprawcze w organizmie.


Bez dyplomu, ale z misją
Nie mam dyplomu lekarza. Opieram się na wiedzy specjalistów, takich jak dr Anna Gozdowski czy naturopata Marek Marczenko –
którzy stosują Lava Pure z niesamowitymi efektami.
Może kiedyś zrobię kurs naturopatii – ale to nie papierek uzdrawia. Skuteczność – to liczy się najbardziej. Zawsze rozpisuję cele, planuję rok z wyprzedzeniem. Jednym z moich priorytetów jest pomaganie ludziom wrócić do zdrowia –
bo mnie też ktoś kiedyś pomógł.
Pomagając innym – pomagamy sobie. To moja prosta intencja. Jeśli dotarłeś do końca – szacunek dla Ciebie. Rozpisałem się, bo wierzę, że prawda działa.
Jeśli chcesz przekonać się sam – zajrzyj do zakładki Lavavitae. Polecam tylko to, co sam stosuję.
Jeśli nie – też okej. Ale proszę Cię o jedno: dbaj o swoje jelita i nigdy się nie poddawaj.
Życzę Ci zdrowia, dobrobytu i obfitości – do końca Twoich dni.
Kamil Rosak